I to w najlepszym z najlepszych. Wczoraj Maciek był kastrowany, a wieczorem zawiozłam go do Marii już na zawsze:) Maciek, jak to Maciek ogon do góry i jestem u siebie. Od razu wskoczył na stół i proszę głaskajcie!!!
Noc oczywiście spędził w łóżku, dziś od rana rozdaje buziaki. Maria jest naszą wolontariuszką, razem z Wiesią pieką najpyszniejsze i najpiękniejsze wegańskie muffinki na nasze fundacyjne stoiska. Tak bardzo cieszę się, że Maciuś wyrzucony z domu przez poprzednich „opiekunów” znalazł miejsce w sercu i domu Marii. Mario! Dziękuję Ci baaaardzo!!!!!
Poniżej Maciek u siebie i w dniu adopcji jeszcze u mnie z niewidomym staruszkiem Alfikiem.
AUTOR: Magda Hejda